wtorek, 16 czerwca 2009

Z perspektywy Dominika

Na całe szczęście już coraz lepiej umiem się poruszać. Co prawda boję się jeszcze dreptać samodzielnie, ale kiedy mam jakieś oparcie zaiwaniam ino szum. Nie rozumiem tylko dlaczego Mamusia i Tatuś nie pozwalają mi na wiele rzeczy. Złoszczą się, gdy chcę sobie pociągać takie czarne sznurki co wystają ze ściany, albo poprzyciskać różne pstryczki na tych czarnych pudełkach. Co prawda bardzo często nie biorę do siebie tego, że czegoś mi zabraniają, ale czasem trzeba zachować pozory i poczekać do chwili, aż się obrócą. Wtedy mogę robić co chcę.
.
Nudzą mi się już te moje kolorowe zabawki, dużo bardziej wolę na przykład pouderzać łyżką w stół albo garnek, pościągać z półek książki Mamy, albo pootwierać drzwi w tej dziwnej maszynie w łazience. Nie wiem też dlaczego podczas kąpieli każą mi siedzieć w wanience, kiedy ja wolę sobie stać i wrzucać do wody te wszystkie kolorowe pojemniczki, które stoją na wannie. Czyż nie jest to dużo ciekawsze?
.
Ha! I umiem już rączką dosięgnąć do kuchennego blatu. Wczoraj się o tym dowiedziałem, kiedy strąciłem kawałek upieczonego boczku, który spadł mi centralnie na czoło. Musiałem śmiesznie wyglądać z poprzyczepianymi do głowy przyprawami. Całe szczęście od tego mam Mamę, by mnie umyła, tylko że pewnie już nie będzie zostawiać takich ciekawych rzeczy na krawędzi blatu. Szkoda!

Brak komentarzy: