wtorek, 5 stycznia 2010

wtorek, 30 czerwca 2009

piątek, 26 czerwca 2009

Synek Mamusi

Mama - 5 i pół miesiąca


Dominik- 5 i pół miesiąca

piątek, 19 czerwca 2009

Wspomnienia

Filmik ze szpitala, kiedy Domek miał 5 miesięcy. Styczeń 2009.

wtorek, 16 czerwca 2009

Z perspektywy Dominika

Na całe szczęście już coraz lepiej umiem się poruszać. Co prawda boję się jeszcze dreptać samodzielnie, ale kiedy mam jakieś oparcie zaiwaniam ino szum. Nie rozumiem tylko dlaczego Mamusia i Tatuś nie pozwalają mi na wiele rzeczy. Złoszczą się, gdy chcę sobie pociągać takie czarne sznurki co wystają ze ściany, albo poprzyciskać różne pstryczki na tych czarnych pudełkach. Co prawda bardzo często nie biorę do siebie tego, że czegoś mi zabraniają, ale czasem trzeba zachować pozory i poczekać do chwili, aż się obrócą. Wtedy mogę robić co chcę.
.
Nudzą mi się już te moje kolorowe zabawki, dużo bardziej wolę na przykład pouderzać łyżką w stół albo garnek, pościągać z półek książki Mamy, albo pootwierać drzwi w tej dziwnej maszynie w łazience. Nie wiem też dlaczego podczas kąpieli każą mi siedzieć w wanience, kiedy ja wolę sobie stać i wrzucać do wody te wszystkie kolorowe pojemniczki, które stoją na wannie. Czyż nie jest to dużo ciekawsze?
.
Ha! I umiem już rączką dosięgnąć do kuchennego blatu. Wczoraj się o tym dowiedziałem, kiedy strąciłem kawałek upieczonego boczku, który spadł mi centralnie na czoło. Musiałem śmiesznie wyglądać z poprzyczepianymi do głowy przyprawami. Całe szczęście od tego mam Mamę, by mnie umyła, tylko że pewnie już nie będzie zostawiać takich ciekawych rzeczy na krawędzi blatu. Szkoda!

czwartek, 11 czerwca 2009

Spacerowe przygody

Na czwartkowym spacerze z Mamusią i Tatusiem Dominiczek spotkał kaczą rodzinkę, co wzbudziło w nim nie lada zachwyt.
Jestem kulturalny i dzielę się swoim jedzonkiem z ludźmi i zwierzętami :)
Po co siedzieć wózku skoro mam dwie sprawne nóżki?
Szybko, szybko do Tatusia po kolejne zdjęcie!
Stan uzębienia na dzień 11.06.2009 :
3 (w tym dwa na dole, jeden na górze) + 1 w drodze
Mamusiu tam są ptaki!




Pierwsze kroczki

Tak więc 10 czerwca 2009 nadszedł ten wielki dzień, gdy Dominik, co prawda jeszcze z pewną dozą nieśmiałości, zebrał się na odwagę i zachęcany przez tatusia zrobił swoje pierwsze samodzielne kroczki. Los chciał, że akurat wtedy na miejscu była Mamusia z aparatem w dłoni, dzięki czemu ten ważny moment został uwieczniony.
.
Oddawaj moje kółko!

Kochane chłopaczki

Mam nową książeczkę!

środa, 10 czerwca 2009

Mały ornitolog

Dominik przejawia niezwykłe zainteresowanie ptakami. I choć w miejskich parkach obserwować można jedynie gołąbki i wronki, pasja ornitologiczna Domka jest całkowicie zaspokojona. A że ptaków nie brakuje, co i rusz Dominik wykręca się w wózku podglądając kolejne okazy.
.
Wczoraj na spacerze na Plantach, aby zaspokoić ciekawość syna, sprytna mama zwabiła okruszkami chrupków dwa okazy tuż pod nóżki Dominiczka. Dominiś ubaw miał przedni, obserwując z niezwykłą uwagą pasące się gołębie. Szczęścia dopełniły dwie wronki, które zwabione zajadającymi się gołąbkami, postanowiły także przyłączyć się do uczty.

wtorek, 5 maja 2009

Dominik i spacer na Plantach

Dominiczek to bez dwóch zdań stworzenie dwunożne. Przypomina nam o tym niemalże o każdej porze dnia, gdy tylko jego przestrzeń nie jest ograniczona żadnymi stworzonymi przez nas barierkami. A nawet kiedy na moment trzeba go zadekować w bezpiecznym miejscu (czytaj: łóżeczko albo kojec) Dominik daje o sobie znać głośnymi krzykami i płaczem na zawołanie. No ale co tu się dziwić. Przecież skończył już 8 miesięcy i rości sobie coraz więcej praw do naszej wspólnej przestrzeni życiowej. Wstawanie przy kanapach, półkach i wszelkich wyższych przedmiotach dających się schwycić to już nie nowość. Nim się obejrzymy, Mały wędruje już w sobie tylko znanym kierunku, nie raz, nie dwa mrożąc nam krew w żyłach.
Jedynym miejscem, gdzie Dominik bez kręcenia się i płaczu potrafi spędzić nawet do trzech godzin, jest wózek. Rozłożony wygodnie obserwuje wielki świat i zapewne już marzy o spacerkach na swoim własnych nóżkach. Widząc dość szybkie postępy w rozwoju, obawiamy się, że jego marzenia wkrótce mogą stać się rzeczywistością :)

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Dominik i Wielkanoc

Dominik przeżył trzy niezwykle intensywne dni. W Wielką Sobotę pojechał z mamą, Babcią Agnieszką i Dziadkiem Jurkiem poświęcić jajka. Pierwszy dzień świąt spędziliśmy u Babci Halinki i Dziadka Włodka, gdzie oprócz doskonalenia sztuki stania, Dominik uczył się także chodzenia. Przymierzył też nową czapeczkę, którą dostał od Babci Halinki.

Drugi dzień świąt spędziliśmy na wsi u babci Agnieszki i Dziadka Jurka.

Dominik dostał kolejny prezent- tym razem wóz policyjny, pełen najróznieszych niespodzianek. Dzięki temu podarunkowi udało się utrzymać Dominika w jednym miejscu dłużej niż 15 minut.

Poszlismy także na długi spacer wiejskimi drogami...

... ćwiczyliśmy chodzenie...
... Dominik poznał się w końcu z ciotecznym rodzeństwem- Olą i Adrianem...
.... oraz Tiną...

... sfotografował się wreszcie z obojgiem rodziców naraz ...

... i całą rodzinką...

... a na koniec wizyty męczył Dziadka Jurka...

... co jak widać nic ...

...a nic maltretowanemu nie przeszkadzało...


Z tego wszystkiego babcia Agnieszka mało co nie umarła ze śmiechu.

Na koniec tej krótkiej opowieści o pierwszej Dominikowej Wielkanocy chcieliśmy podziękować Babciom za tak udane i przesmaczne święta Wielkanocne.
Dziekujemy też Babci Irence za niezwykle pomysłową i wzruszającą kartkę świąteczną i zyczenia.


piątek, 17 kwietnia 2009

Dominik i Perpetuum Mobile

Dominik stał się małą, ale za to niezwykle prężną kulą energii. Ładuje swoje akumulatory 2 razy dziennie kładąc się na krótką drzemkę, po czym po przebudzeniu znowu nabiera niespotykanych obrotów. Wszelkie przejawy odmowy na jego zachcianki spotykają się z falą głośnego niezadowolenia w postaci płaczów i pisków.
.
Zwykle chodzi o to, aby pomóc Dominikowi wstać i postawić go przy kanapie, względnie wyruszyć z nim w niekończącą się wędrówkę po mieszkaniu. Sztuka chodzenia kryje dla Dominika coraz mniej tajemnic. Stawia nóżki maszerując jak oficer, niezwykle dumny z nowonabytej umiejętności. Po takiej wycieczce posadzenie go spotyka się ze spazmem złości, bowiem jak zwykle jest mu mało. Wniosek z tego wypływa jeden- najlepiej zdecydować się na dziecku w wieku lat 20, gdy dysponuje się jeszcze zapasami własnej energii, zdolnej by nadążyć za takim małym szkrabem. Ufff...