sobota, 31 stycznia 2009

Stan czytelnictwa

I kto ośmiela się twierdzić, że w Polsce czyta się coraz mniej książek?
.

.

.

Jak widać na załączonym obrazku Dominik zasmakował w lekturze.
.
Młody człowiek wkracza w dorosłość przy lekturze "Wyborczej".
Jak widać po minie- dziwny jest ten świat.

piątek, 30 stycznia 2009

Mamo, umiem coraz więcej!

Po powrocie ze szpitala Dominika nie na żarty zajął się swoją tężyzną fizyczną. Każda okazja jest dobra do poćwiczenia "brzuszków", podciągań, wyginań i przewrotów. Koniec końców, przewinięcie czy nakarmienie tego małego delikwenta wymaga teraz znacznie więcej cierpliwości.
.
Na domiar wszystkiego małe rączki, które już bardzo sprawnie radzą sobie z trzymaniem i obracaniem przedmiotów, zaczynają wędrować w coraz to nowsze miejsca, czego doświadczają na sobie zwłaszcza osoby z rozpuszczonymi włosami, naszyjnikami czy po prostu niezgrabnisie pozostawiający jakieś przedmioty w zasięgu małych, ciekawskich rączek Dominika.
.
Co ciekawsze mój synek ma już za sobą swoje pierwsze samodzielne połączenie telefoniczne, bowiem polożona obok niego przez przypadek komórka znalazła się we władaniu wszędobylskich paluszków. Niczego nieświadoma, po kilku minutach otrzymałam telefon od kolegi, który właśnie przed chwilą miał przyjemność pogugać sobie z Dominikiem.
.
Dziecięca ciekawość nie ma więc granic, a przecież przed nim jeszcze całe mieszkanie do eksploracji. Wszak za kilka miesięcy żaden zakamarek nie będzie już stanowił zagadki dla naszego małego podróżnika.

sobota, 24 stycznia 2009

Premiera żywieniowa

Dzisiaj Dominik powoli zaczął wkraczać w dorosłość żywieniową. Przed chwilą wsunął dwie łyżeczki przetartej marchewki. Całkiem sprawnie nam to poszło, bowiem Dominik nabrał już ochoty na pokarmową odmianę. Otwierał szeroko ziapkę, a kiedy odrobina nowego jedzonka spadała na jego kubki smakowe, na jego twarzy pojawiał się wyraz zdziwienia, potem skrzywienie, ale koniec końców przełykał marchewkę dając znak gotowości na następną porcję. Bardzo mnie to cieszy, gdyż po szpitalnych wynalazkach lekowych obawiałam się, że Dominikowi na długo przejdzie ochota na eksperymenty.

Wreszcie w domu!


Tak, tak! Nareszcie wróciliśmy ze szpitala, gdzie biedny Dominiczek leczył zapalenie nerek. Jak to w szpitalu bywa, płaczu i nieszczęścia było sporo, ale ponieważ wszystko już za nami, nie będziemy się rozpisywać o tragediach.
.
Wszystko zawsze ma swoje dobre i złe strony. Także taki pobyt w szpitalu. Dominik bowiem zapoznał nowego kolegę, którego panie salowe z razu okrzyknęły Dominikowym "bratem bliźniakiem". Bartosz leżał w sali z Dominikiem lecząc zapalenie oskrzeli. Zatroskane mamusie miast całkowicie poddać się beznadziei sytuacji, przystąpiły do uwieczniania szpitalnych chwil swoich synów. Efektem jest dość pokaźny zbiorek zdjęć, z których kilka prezentuję poniżej.
.
Artystyczna wizja cioci Ani :)
.
.
Kung- fu Dominik
.
W trakcie jedzenia "pysznych szpitalnych witaminek"
.
Szpitalne nudy
.
Jednorożec Szpitalny
.
Dominik, nie bierz do głowy!